To był mecz! Mówię oczywiście o wczorajszym pojedynku ekstraligi żużlowej pomiędzy Unią Leszno a Stalą Gorzów. 13 tys. leszczyńskich kibiców (i grupa kilkuset fanów z Gorzowa) obejrzało fenomenalne widowisko - jak to zazwyczaj miało miejsce w kultowych już pojedynkach tych drużyn.
Wraz z kuzynami z Leszna (obecnymi na stadionie) Darkiem i Mariuszem przez całe spotkanie komentowaliśmy sytuację w meczu (który oglądałem w internecie) emocjonując się jego przebiegiem.
W Gorzowie mało kto liczył na wygraną z faworyzowaną (szczególnie po wygranej w Toruniu) Unią, choć przyznam, że po ostatnich sukcesach gorzowskich żużlowców w półfinałach Indywidualnych Mistrzostw Polski (Gollob i Holta) i Indywidualnych Mistrzostw Świata (Karlsson i Ferjan) miałem cichą nadzieję na wyrównany mecz. I tak rzeczywiście się stało.
Po początkowych remisach leszczynianie osiągnęli "bezpieczną" (wydawałoby się) 6 punktową przewagę i leszczyńscy kibice oczekiwali, że będzie ona rosła z przebiegiem meczu. Popełnili potworny błąd. Nic z tych rzeczy nie miało miejsca. Trener Chomski (musi odejść i tak, tak jak Leo) skorzystał w dwóch rezerw taktycznych - fenomenalnie spisującego się Thomasa Jonassona (juniora ze Szwecji) oraz Tomasza Golloba. Obie zmiany pozwoliły nie tylko odrobić straty, ale objąć gorzowianom prowadzenie, które dzięki świetnej postawie w końcówce Mateja Ferjana wzrosło do 4 pkt przed dwoma ostatnimi biegami. W tym momencie było już pewne, że bonus za wynik dwumeczu pozostanie w Gorzowie. Wciąż jednak niepewny był wynik całego meczu.
Przyznam, że obawiałem się 14 biegu, jednak dzięki świetnym atakom Jonassona, który wyprzedził Kasprzaka udało się uratować 2-4 zamiast 1-5. Ostatni bieg to kwintesencja speedwaya. Sytuacja na torze zmieniała się jak w kalejdoskopie (choć nie mam pojęcia jak szybko sytuacja w kalejdoskopie się zmienia). Ostatecznie para Adams-Hampel pokonała parę Gollob-Karlsson w stosunku 4-2 i leszczynianie tym samym uratowali remis za który (i ambitną postawę w biegach nominowanych) należą im się gratulacje!
Wynik z pewnością pozostawił niedosyt w obu ekipach. W gorzowskiej ponieważ zwycięstwo było tuż tuż, zaś w leszczyńskiej ponieważ "Byki" liczyły nie tylko na zwycięstwo, ale i na odrobienie 6-punktowej straty z Gorzowa i punkt bonusowy (oraz wyprzedzenie w tabeli Włókniarza). Ogólnie więc w dwumeczu obu ekip Stal Gorzów zdobyła 4 pkt, zaś Unia Leszno 1 pkt.
W ekipie gorzowskiej klasą dla siebie (czemu "dla siebie" a nie dla innych?) był oczywiście Tomek Gollob (16 pkt). Najlepszy mecz w karierze w ekstraligowych zmaganiach zaliczył młody i waleczny Thomas Jonasson (12 pkt) . Pochwała należy się także Peterowi Karlssonowi za 8 pkt oraz za ambitną postawę w końcówce Matejowi Ferjanowi (5 pkt). Zawiedli Jesper Monberg (1 pkt) - jak zwykle szybki na starcie i wolny na trasie oraz przede wszystkim Rune Holta, którego punktów zabrakło do zwycięstwa. W ekipie leszczyńskiej na swoim poziomie pojechali Leigh Adams (13 pkt) i Jaro Hampel (9 pkt). Reszta zawodników z pewnością poniżej możliwości (szczególnie Baliński i Kasprzak), choć przy świetnie dysponowanych tego dnia gorzowianach można ich usprawiedliwić.
Liczę, że obie ekipy spotkają się ze sobą w fazie play off w której znów zafundują swoim kibicom(czemu "zafundują", skoro to kibice płacą?) wspaniałe widowisko. Nie jest tajemnicą, że Stali Gorzów Unia Leszno zazwyczaj "siedzi" jako przeciwnik, zaś leszczynianie, jak to mawia mój kuzyn Darek, mają chyba "kompleks Golloba. Z wielką trudnością przychodzą im zwycięstwa z drużynami mającymi w składzie najlepszego polskiego żużlowca w historii tego sportu. Mam nadzieję, że w play off powtórzy się sytuacja z tegorocznych pojedynków obu tych ekip i Staleczka Gorzów wyjdzie z nich zwycięsko.
Pozdrowienia dla speedway typerów - Taty, Darka, Mariusza, Adama, Urbiego i wszytskich kibiców "czarnego sportu" (oczywiście nie chodzi o mistrzostwa Afryki w piłce nożnej).