Jestem z Zuzią i Jasiem z Gorzowie u moich rodziców. W końcu mamusie mają prawo odpocząć parę dni :-) Wczoraj z kuzynem byliśmy na meczu żużlowym mojej ukochanej Stali Gorzów z Włókniarzem Częstochowa. Co prawda nasi przegrali 40-50, ale atmosfera meczu i KOMFORT oglądania zmagań najlepszych żużlowców ekstraligi - niezapomniane. Niezorientowanych informuję, że Stal Gorzów jest beniaminkiem ekstraligi (po 5 letniej banicji w I lidze powrócili do grona najlepszych). Gorzowski obiekt naprawdę robi wrażenie! Siedzieliśmy na podniesionej trybunie skąd widok na tor i całe trybuny był wyśmienity! Z całą stanowczością mogę stwierdzić, że gorzowski obiekt to taki "Camp Nou" polskich stadionów żużlowych.
Wraz z wszystkimi kibicami (ok.11-12 tysięcy) robiliśmy "Szkocję" czyli jednoczesne rymticzne klaskanie w dłonie (najpierw wolno, potem coraz szybciej, na końcy najszybciej) :-) i dzielnie dopingowaliśmy naszych żużlowców z Tomkiem Gollobem i Rune Holtą na czele. Niestety, tym razem przeciwnicy byli lepsi. Gratulacje dla Częstochowy! A gorzowianie - do boju! :-)