W XVI-wiecznym sporze między Kościołem Rzymskokatolickim, a reformatorami Kościoła tak naprawdę chodziło o to, kto jest spadkobiercą nauki Św. Augustyna i starożytnych Ojców Kościoła. Zarówno Luter jak i Kalwin podążali wiernie za teologią biskupa Hippony w postrzeganiu łaski, Bożego wybrania (predestynacji), "wolnej" woli, a także roli wiary i dobrych uczynków w zbawieniu.
Znany polski filozof Leszek Kołakowski w znakomitej książce "Bóg nam nic nie jest dłużny" w doskonały sposób ukazuje w jaki sposób Kościół Katolicki potępił naukę Św. Augustyna - potępiając w XVII w. jansenistów - teologiczny nurt w Kościele Katolickim, którego przedstawiciele nawiązywali do jego nauki. Twierdzili oni (podobnie jak później reformatorzy), że nie głoszą niczego nowego , lecz powtarzają wiernie najbardziej tradycyjne nauczanie Kościoła zgodne z nauczaniem Pisma Św. Za to doktryna jezuitów była (i jest) w Kościele Katolickim "nowinką, nawet jeśli tylko przywiodła do życia arcyniebezpieczną herezję pelagian bądź semipelagian (tzw. marsylian)". Dlatego jezuiccy autorzy woleli wycofywać się z debaty gdy rzucano im wyzwanie powołując się na autorytet Św. Augustyna.
Leszek Kołakowski zauważa: "Znaczy to, że w tej sprawie (predestynacji) Kalwin dochowywał wierności Augustynowi oraz, że potępiając Janseniusza, Kościoół potępiał w rzeczywistości (choć oczywiście nigdy tego otwarcie nie oznajmił) samego Św. Augustyna, największy swój autorytet teologiczny. (...) Późniejsze kolejne potępienia Bajusa, Janseniusza i Quesnela przypięczetowały - w tej kluczowej kwestii - losy tradycji Augustyńskiej w świecie katolickim. Było to ogromnej wagi wydarzenie w dziejach chrześcijaństwa, a więc i w europejskiej historii idei, bynajmniej nie epizod w zapomnianej od dawna kłótni średniowiecznych rozdzielaczy włosa na czworo".
L. Kołakowski, Bóg nam nic nie jest dłużny, Znak, Kraków 2001, s. 11.