"Najdziwniejszą oznaką cichego i potężnego zła, ukrytego w nowoczesnym społeczeństwie, jest osobliwe znaczenie, przydawane dziś pojęciu "ortodoksja". W dawnych czasach heretyk szczycił się, że nie jest heretykiem. To królestwa tego świata były heretyckie ze swymi policjantami i sędziami - ale nie on. On był ortodoksyjny. Nie uważał się wcale za buntownika przeciw autorytetom - był przekonany, że to autorytety zbuntowały się przeciw niemu. (...) Czerpał dumę ze swej ortodoksji, ze słuszności swych poglądów. Żadne tortury, żadne męczarnie najstarszych, zapomnianych piekieł, nie mogły go zmusić, by przyznał, że jego poglądy stanowią herezję wobec prawdy. (...)
Dziś, z uśmieszkiem ni to zarozumialstwa, ni to zakłopotania, mówi: "Myślę, że mam bardzo heretyckie poglądy" - i toczy wzrokiem dokoła, czekając na oklaski. Słowo "herezja" nie oznacza już błędu; gorzej, w potocznym rozumieniu oznacza odwagę i jasność myśli. Słowo "ortodoksja" nie oznacza już racji. Gorzej - w potocznym rozumieniu oznacza błąd.
Wszystko to świadczy tylko o jednym: ludzie mniej się przejmują, czy ich poglądy są filozoficznie słuszne. Bo przecież ktoś, kto wyznaje, że jest heretykiem, powinien wpierw wyznać, że stracił rozum. (...) Tematami dyskusji stają się w coraz większym stopniu sztuka, polityka, literatura. Gdy człowiek wypowiada opinię na temat komunikacji tramwajowej, ma to swoją wagę; jeśli mówi o Boticellim, zostanie to odebrane jako istotne. Nie liczy się tylko jego pogląd na temat wszechrzeczy. Wszystko jest ważne - z wyjątkiem Wszystkiego.
Weźmy pierwszy z brzegu przykład. Na dowolnej popołudniowej herbatce u cioci słyszymy nierzadko, jak ktoś oświadcza: "A co to życie warte!". Traktujemy tę wypowiedź identycznie jak słowa: "Brzydka dziś pogoda". Nikt nie uważa, że taka opinia znaczy cokolwiek, czy to dla człowieka, który ją wygłosił, czy dla reszty świata. A przecież gdyby potraktować ją serio i z wiarą, świat stanąłby na głowie. Mordercom wręczalibyśmy medale za uratowanie kogoś przed życiem; (...) Królewskie Towarzystwo Humanitarne zostałoby rozpędzone na cztery wiatry jak horda dzikich zabójców. Nigdy jednak nie rozważamy kwestii, czy taki konwersacyjny pesymista wzmacnia czy rozbija społeczeństwo - żywimy bowiem przeświadczenie, że teorie się nie liczą. (...)
W XV wieku ludzie osądzali i dręczyli jakiegoś człowieka dlatego, że głosił niemoralne poglądy. W XIX wieku ludzie wychwalali i uwielbiali Oskara Wilde dlatego, że głosił niemoralne poglądy, po czym zniszczyli go w więzieniu dlatego, że zaczął je praktykować. Nie wiadomo, która z tych metod była okrutniejsza, lecz nie ulega wątpliwości, która jest bardziej groteskowa. Społeczeństwo czasów Inkwizycji uniknęło przynajmniej jednej hańby: nie czyniło sobie idola z kogoś, kto głosił określone przekonania, po to tylko, by uczynić z niego skazańca, gdy zechciał postępować zgodnie z tymi właśnie przekonaniami".
G.K. Chesterton, Heretycy